Jakiś czas temu, na potrzeby wizerunkowe i wyłącznie dla siebie samego postanowiłem zrobić sobie zdjęcia. Wykonałem je bardzo szybko i technicznie niezwykle podstawowo. Jedna lampa z parasolką od przodu, druga lampa na tło ze strumienicą i aparat stojący na statywie. Aparat uruchamiałem za pomocą zdalnego wyzwalacza, dzięki czemu pilocik mieszczący się w dłoni mogłem bezproblemowo ukryć. Marynarka z szafy, koszula z wieszaka i wyczyszczone okulary. Tyle wystarczyło, żeby zrobić takie zdjęcia.
Zapomniałem jeszcze dodać, że odrobina aktorstwa była po prostu bardzo konieczna!
Bardzo nie lubię siebie przed obiektywem, jednak to chyba jest typowe dla fotografów. Przyznając się bez bicia – na żywo wyglądam zdecydowanie gorzej, a to potwierdza bardzo mocno moje przekonanie, że na fotografii, wszystko można pokazać w dobrym świetle. W sumie to na tym polega cały proces kultury wizualnej, w której wszystko staje się coraz piękniejsze i ładniejsze na zdjęciach, a rzeczywistość boli. Prawa designu nie działają niestety wszędzie. Ale bez dygresji już więcej.
Moje zdjęcia, które przedstawiają mnie, uświadamiają mi jak dużo pracy przede mną, aby poprawić swój wygląd. Jednocześnie pokazują moim odbiorcom, jak w prosty i szybki sposób można zrobić naprawdę dobre i ciekawe zdjęcia wizerunkowe. Naturalnie przedstawione tutaj fotki są proste, zwykłe, klasyczne – takie normalne zdjęcia do CV, ale ciekawsze niż przesadnie paskudne zdjęcia do dowodu, czy prawa jazdy.
Gdybym mógł wybierać, wolę takie zdjęcia, niż te z dowodu.